W Kucie spedzamy 2 dni, aby odpoczac:
Iza po tygodniu pracy w Chinach, Darek po laczonym locie piecioma samolotami. Kuta ma ładna, dluga plażę, sa tutaj szkoly dla surferow, ale nie widzimy nikogo, kto radzi sobie z deska. Moze za male fale??
Odkrywamy część miasteczka. Mnostwo sklepikow z pamiatkami oraz odzieza (najwiecej Quicksilver, Roxy, Rip Curl), calkiem sporo dobrych restauracji.
Drugiego dnia juz nas kreci, po dwugoddzinnym pobycie na plazy, wypozyczamy po poludniu motorek i ruszamy z zamiarem dotarcia do Ubud. Okazuje sie, ze sa straszne korki i podroz do Sanur oddalonego od Kuty o kilkanascie km zajmuje nam az 1,5 godziny, czyli juz niedaleko zachod slonca. Spedzamy chwile w Sanur, ktre okazuje sie male i niezbyt ciekawe. Jest tutaj krotka plaza z plytka woda, gdzie rodzice przyjezdzaja z dziecmi, gdyz w tej czesci morze jest spokojne i plytkie.
Dochodzimy do wniosku, ze do Ubud nie ma sensu dzis jechac, wiec po kolacji wracamy do Kuty.