Spokojna miescina Candidasa, do ktorej przyjechalismy dnia wczorajszego okazuje sie jeszcze bardziej cicha niz sadzilismy. Niezbyt nam to pasuje, ale wybrania sie naprawde super fajnym miejscem noclegowym (ktore znalezlismy po 1,5godz szukania :) z widokiem na morze.
Po milym sniadanku nad brzegiem morza wynajmujemy skuterek (35.000 Rupii) na reszte dnia i smigamy na plaze "White sand beach". Kilkakrotnie gubimy droge, bez pomocy miejscowych nigdy nie znalezlibysmy waziutkiej drozki, ktora prowadzi na piaszczysta plaze. Calkiem milo, zaledwie kilka turystow, mozna sobie pomedytowac z instruktorem Jogi lub zamowic masaz nad brzegiem morza. Woda jest tutaj z mega falami i daje sporo frajdy podczas kapieli. Samo miejsce bardzo przypomina nam wybrzeze Krabi w Tajlandii.
Niedlugie opalanko i myk skuterkiem do oddalonego o kilkanascie kilometrow miasteczka portowego.
Po drodze na chwile stajemy i okazuje sie ze malpki zyja na wolnosci nie tylko w Monkey Forest ale rowniez w innych miejscach. Zeby bylo ciekawiej to miejsce gdzie kreca sie malpki jest rowniez swiete i rowniez wierni skladaja tutaj dary dla duchow "gastronomiczne". Malpki nic sobie z tego nie robia i chwile po zlozeniu ofiary bezceremonialnie podkradaja owoce i uciekaja na drzewa.
Tuz przy wjezdzie do miasteczka znow trafiamy na "ceremony": wszyscy uroczyscie poprzebierani wierni, kobiety znosza dary na glowach do swiatyni. Srednio co drugi dzien swietuja!
W samym porcie trafiamy na jezdonko ze swiezych owocow morza mniam pychotka! Planujemy wyruszyc dnia nastepnego statkiem na wyspe Lombok. Rejs potrwa ok 5-6 godz. ale znajac juz troszke Azje moze byc roznie.