Phuket Town- typowo ichniejsze azjatyckie miasto.
Korki, glosno, pelno kabli nad glowami, targ z przedziwnymi smakolykami.
My jestesmy tutaj przejazdem. Nie warto.
Udajemy sie do lasu deszczowego. Chcemy zobaczyc wodospad Ton Sai.
Bladzimy dosc dlugo, po dordze dopada nas deszcz.. pora deszczowa w drugim tygodniu daje nam sie we znaki.
Niby nic nie widac, a nagle jak lunie.. nie ma suchej nitki na amatorze wyprawy ;)
Wodospad okazuje sie byc.. strumykiem wrr..
Las deszczowy za to robi na nas wrazenie. Odglosy zwierzat, owadow, widoki jak w Lost (Zagubieni).
Poniewaz niebo zachmurzone jest mroczny, troche przerazajacy.. ale wrazenia niezapomniane- warto!