Geoblog.pl    dizzy    Podróże    MALEZJA, TAJLANDIA: sierpień 2008 I&D    Ko Phangan - skuterowe randez vous cz.2
Zwiń mapę
2008
21
lip

Ko Phangan - skuterowe randez vous cz.2

 
Tajlandia
Tajlandia, Ko Phangan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 23079 km
 
Tego dnia mieliśmy odpoczywać i leniuchować na plaży. Zamiast tego znów wzieliśmy skuter i zaczeliśmy jeździć po całej wyspie szukając rajskiego miejsca z fajnym hotelem. Darkowi wciąż nie odpowiadała plaża, Izie hotele :) Troszkę nam się zeszło, a gdy w końcu znaleźliśmy okazało się to dokładanie po przeciwległym końcu wyspy w odniesieniu do miejsca gdzie zostawiliśmy bagaże. Spory kłopot bo to około 1,5 godziny drogi w 2 strony. Postanowiliśmy wrzucić je do takich zbiorowych taksówek które jeżdżą po wyspie, ale w ostatniej chwili włączył nam się tryb oszczędnościowy, że damy je radę przewieźć na skuterku. Widok był co najmniej przekomiczny. Darek prowadził skuter i miał między nogami duży plecak, drugi zawieszony na brzuchu, Iza trzeci przed sobą a czwarty na plecach :))
Skuterek na tych stromych górach aż stękał :)
Jakimś sposobem dotarliśmy niemal pod sam hotel, gdy niemal 200m przed hotelem skuterek zaczyna nam "tańcować" po drodze!
Nie wiem co się dzieje ale dojeżdżamy do końca. Okazuje się że złapaliśmy gumę :)
Nie wiem jakim cudem nie wywróciliśmy się bo stało się to na dość piaszczystym odcinku.
Ale cóż... warto było się poświęcać, bo dotarliśmy niemal do najbardziej uroczego zakątka wyspy, na dodatek hotel mmmm bajka. Ze skał widok na całą zatokę, wielki pokój z olbrzymim tarasem- sweet!
Reszta dnia zeszła nam na pluskaniu się w basenie, opalaniu itp. głupotach.
Pod wieczór nieopodal wyspy trochę się pobłyskało i na całej wyspie zgasło światło. Praktycznie końca nosa nie było widać! Tajowie jednak po kilku chwilach zaczęli latać z latareczkami. Jak się później okazało prądu nie było przez najbliższe dwa dni, ale nikt się tym specjalnie nie przejmował, bo ponoć na Ko Phangan to normalka :)

Z drugiej strony wyspy też są bungalowy ale dostać można się do nich tylko po skałach lub wynajmując łódkę i tam w ogóle nie ma prądu. Ewentualnie można dokupić z prywatnego generatora :))

Żeby nie stracić wieczoru, idziemy do knajpki na plaży. Na każdym stoliku maleńka świeczka - jest to jedyne oświetlenie. Podchodzi tajski kelner z maleńką latareczką przy pasku z jednej strony spodni i małym radyjkiem z drugiej :)
Zbiera zamówienia podśpiewuje pod nosem, a gdy ma chwilę przerwy robi na plaży fire-show :), czyli taniec wśród ognistych kul.

Gdy wracamy wybrzeżem dołącza się do nas jakiś piesek i twardo idzie z nami. Po kilku minutach dołącza się kolejny i kolejny. Docieramy do hotelu już z całą watahą psów i tam jakby nic się nie stało pieski się rozchodzą każdy w swoją stronę :))

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dizzy

Iza i Darek
zwiedzili 11.5% świata (23 państwa)
Zasoby: 165 wpisów165 31 komentarzy31 1286 zdjęć1286 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
 
01.05.2013 - 03.05.2013