Zgodnie z wcześniejszym planem, jedziemy zobaczyć wschodnią część Berlina- dzielnicę Prenzlauer Berg. Jest to fajne miejsce, pełne niedrogich butików, sklepików z gadżetami do domu, ciekawych Kafejek. Po uliczkach snują się młodzi rodzice, studenci, artyści. Trafiamy też na narożną niepozorną restaurację indyjską- pycha! Tempo życia na ulicach Prenzlauer Berg zupełnie nie przypomina tego znanego z pędzących jak pociąg ekspresowy innych stolic świata. Jest raczej jak na Kazimierzu w Krakowie.
Wieczorem trafiamy do francuskiej mini winiarnio-serowni :) Miejsce prowadzi prawdziwy francuz w obowiązkowym szaliczku w paski zawiązanym i noszonym w charakterystyczny dla francuzów sposób. Komunikacja z nim jest bardzo osobliwa, bo w jednym zdaniu używa jednocześnie słów angielskich, francuskich i niemieckich. Klimat bardzo fajny, ser Roquefort prima sort, choć do zapachu unoszącego się w tym miejscu trzeba się przyzwyczaić ;)