Geoblog.pl    dizzy    Podróże    JAPONIA, FILIPINY, KOREA POŁUDNIOWA: listopad, grudzień 2014    bateryjki się kończą, podeszwy odmawiają posłuszeństwa- spędzamy 2 dni w Kyoto
Zwiń mapę
2014
09
lis

bateryjki się kończą, podeszwy odmawiają posłuszeństwa- spędzamy 2 dni w Kyoto

 
Japonia
Japonia, Kyōto
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9173 km
 
Kolejne dwa dni spędzamy w Kyoto, mając na wyciągnięcie ręki sklepy i sklepiki ze wszystkim czego można sobie zażyczyć. Przekąski? Obiad? Kawiarenka? Butik? Antykwariat? Bardzo proszę.
Wracamy na ostrą zupę ramen, spędzamy czas w cafe Independants- krakowski klimat Kazimierza w Kyoto z pysznym creme brule i przekąskami.
Do tego różnorodność pamiątek i nie tylko- bardzo duży wybór wszystkiego i made in Japan. Od wyjątkowo pięknych pocztówek na wielu rodzajach papieru, poprzez zakładki do książek, obrazki z japońskimi akcentami, papeterie, herbaty macha, słodycze o smaku zielonej herbaty, komiksy manga oraz figurkowe odpowiedniki ich bohaterów, aż po tusze oraz stemple ze wszystkim, co może się z Japonią kojarzyć. Z kilku alejek coś nam wpada do plecaka :)
A co to? Tablica z sylwetkami kocimi! Kocia kafejka. Pokój, gdzie można spędzić czas w towarzystwie kilku milusińskich mruczków. Trzeba tylko zdjąć buty i wejść. Voila! Koty są naprawdę śliczne! Jeden jest biało- czarny jak zeberka.

Teraz trochę kultury: przedstawienie Gear opisane w Tripadvisor jako nr 2 Kyoto, gdzie są ochy i achy.. Ciekawa scenografia, ale samo przedstawienie nas nie zachwyca. Początek trochę nudnawy. Wg nas to bardziej dla dzieci czy nastolatków. A tak przy okazji: widujemy panów po 50-tce przeglądających komiksy w sklepie spożywczym :)

Chociaż dotychczas nie byliśmy fanami sushi, wybieramy jedną z setek restauracji. Przekonuje nas ilość osób siedzących wzdłuż bardzo długiego drewnianego stołu, po drugiej stronie którego kucharz przygotowuje potrawy na naszych oczach.
Wybieramy grillowaną opcję, a jak się okazuje ryba tylko z wierzchu jest podpalana czymś w rodzaju grilla/ognia w spray'u. Prócz jednej bardzo tłustej, pozostałe bardzo mi smakują. Szczególnie pyszne są w połączeniu z sosem sojowym i zieloną musztardą wasabi. Darek nie zachwyca się tak jak ja, ale i tak jest mile zaskoczony smakami.

..a teraz poprosimy klub. Wybieramy Butterfly. Przed wejściem pan pyta nas o ID (paszport). Zostałw sejfie. Robimy proszące miny i udaje się- wchodzimy bez legitymowania. Wejście to długi biały tunel zakończony lustrem. W cenie wstępu mamy drinka (co ciekawe: drink w klubie jest o połowę tańszy niż w pubie). Mamy tutaj stoliki tylko dla pań, a średnia wzrostu panów to jakieś 170cm co najmniej. Chyba najwyżsi chodzą do klubów- na ulicy tego nie widać. Na dodatek dużo ładniejsi niż panie. Kilka osób w maskach.
Na początku trochę house, ale za chwilę r n' b. Nie da się połączyć go z techno? Ależ oczywiście, że można! Jedziemy! Czym więcej bum, bum, jo, jo, jo, "put your hands up in the air" i szybkiego bitu, tym szybciej skaczą. Mistrzowie szybkości i zręczności :)
Poznajemy kolegę z Danii na wymianie studenckiej oraz Francuza. Jest tutaj więcej ganji (obcokrajowców) niż spotkanych przez nas przez ostatnie dni.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dizzy

Iza i Darek
zwiedzili 11.5% świata (23 państwa)
Zasoby: 165 wpisów165 31 komentarzy31 1286 zdjęć1286 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
 
01.05.2013 - 03.05.2013