Skoro nasz wyjazd zaczęliśmy od przygody to taką też musiał się zakończyć :)
W Monachium po oddaniu naszych bagaży do odprawy zostawiliśmy sobie, w obawie przed uszkodzeniem, oprócz bagażu podręcznego reklamówkę z pamiątkami i prezentami z wakacji. Z powodu pośpiechu i bardzo wczesnej godziny reklamówka została... w toalecie na lotnisku :)
Żeby bylo śmieszniej po przylocie w Krakowie Iza pobiegła do Lost&Found i zleciła szukanie reklamówki na lotnisku w Monachium. Pani wyjaśniła, że nawet jak się znajdzie to podczas transportu ulegnie zniszczeniu. Jednak po krótkiej rozmowie okazało się, że pani również była kiedyś w Tajlandii i po cichutku mówi, iż możemy spróbować użyć mniej oficjalnej drogi przesyłki.......
- Iza- Jakiej ??
- Pani - W kabinie pilota.
- Iza - To proszę zawołać tu tego pilota :))))
Cóż, pamiątek oczywiście nie odzyskaliśmy ale śmiesznie było pomimo to.